środa, 27 sierpnia 2014

Z innej... dzieży...

Zrobiłam sobie chlebek...
Taki prawdziwy, na zakwasie, nie żadne tam suszone drożdże i tym podobne nowoczesno-chemiczne cudeńka. Uczciwie muszę przyznać, że jest moje trzecie podejście do pieczenia chleba i że dwa poprzednie nie nadawały się do pokazania światu. Całe szczęście, że zjeść się dawały... Moje obecne "dzieło" prezentuje się tak:


Pewnie niczego odkrywczego nie powiem, mówiąc że pieczenie chleba uczy cierpliwości. W sumie zrobienie chlebka jest naprawdę bardzo, ale to bardzo proste i absolutnie nie jest to jakaś ciężka fizycznie praca. Chleb jednak bezwzględnie potrzebuje czasu. Nie wolno go poganiać. Musi swoje odstać zaczyn, musi ciasto i tak dalej. Nie mniej efekt końcowy wart jest czekania, co zgodnie potwierdziła moja rodzinka.

Zakwas na kolejne pieczenie chlebka czeka w lodówce ;)  

1 komentarz:

  1. Chlebek wygląda pyyysznie. Ja jednak do chleba na zakwasie nie mam cierpliwości. Już kilka razy próbowałam i wychodziło miernie.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarze. Dają wiele radości i motywują do dalszych rękoczynów :)
Kajjka