czwartek, 5 stycznia 2012

Email

 Zajrzałam przed chwilą w pocztę i znalazłam tam wiadomość, która mnie zdziwiła. Wiadomość brzmi tak:

"Witaj,
trafiłam na Twoje prace przypadkiem i serce mi się ścisnęło na widok cen. Rozumiem, że czasem sprzedaje się niemal po kosztach, ale takie prace za takie grosze? W ten sposób nie tylko sobie robisz krzywdę, ale przy okazji psujesz rynek. Sama jestem beaderką i wiem, że niełatwo sprzedać prace w tej technice w Polsce, no ale bez przesady :/

Sol"

Odpisałam to:
"Droga Sol
Bardzo dziękuję za słowa uznania wobec moich prac. Gdybym chciała sprzedawać moje prace licząc jedynie koszt użytego materiału ceny musiałabym mieć co najmniej 3-krotnie niższe. Doskonale wiem jakie są ceny tego rodzaju przedmiotów w galeriach artystycznych. Na ich cenę tam wpływa przede wszystkim marża jaką narzucają galerie, a jak zapewne wiesz mała to ona nie jest. Poza tym wiele z nich wykonywanych jest przez osoby prowadzące działalność gospodarczą, co też powiększa koszt finalnego produktu. Wykonują też często osoby z wykształceniem i tytułami artystów plastyków i z użyciem szlachetnych kamieni i metali, co również musi mieć wpływ na cenę. Żaden z tych przypadków mnie nie dotyczy. Sprzedając poprzez sklepik na stronie otwarte.24.pl nie ponoszę żadnych kosztów związanych z wystawieniem czegokolwiek na sprzedaż, nie muszę więc narzucać żadnej marży, nie prowadzę działalności gospodarczej, więc jej koszty mnie nie dotyczą, używa ogólnie dostępnych materiałów, najczęściej jest to szkło, czasem minerały, nie jestem artystą plastykiem tylko samoukiem i pasjonatką rękodzieła. Nie ponoszę też żadnych kosztów na reklamę. Moje ceny kalkuluję, licząc koszt tych materiałów oraz czas jaki poświęcam na wykonanie pracy. Nie sądzę bym komukolwiek psuła rynek. Nie jestem stratna na tym co robię, a co za tym idzie uważam, że moje ceny są odpowiednie do moich prac.
Pozdrawiam serdecznie,
Katarzyna Łupina"

Powiem tak, trochę mnie zaskoczył ten zarzut o to, że komuś robię krecią robotę słabo się ceniąc. Same też zajmujecie się rękodziełem, czasem sprzedajecie swoje wyroby, dlatego jeśli znajdziecie chwilkę wolnego czasu, proszę zerknijcie do mojego SKLEPIKU , do działu "biżuteria artystyczna" i wypowiedzcie się, czy naprawdę moje ceny są tak żenujące?  Od osoby, która prowadzi realną działalność gospodarczą usłyszałam, że moje ceny są dobre, bo konkurencyjne. Może jednak niesłusznie się obruszam o tę uwagę i faktycznie psuję Wam rynek? Jak to właściwie jest?

  A na koniec, żeby tak frustracyjnie nie było, pokażę co wydłubałam już w nowym roku:

...kolczyki...

...i pierścionek.

Chyba mogą być kompletem, chociaż nie robiłam tego jako komplet. Nazywają się Bianka ze względy na kolor. Pomyślam, przy ich robieniu, że przydałby się zaopatrzyć w jakiś impregnat do sutaszu. Cóż pomyślę o tym i wrzucę sobie w koszty ;)

14 komentarzy:

  1. Z tego co przejrzałam to masz podobne ceny do moich z tym że ja sprzedaje po znajomych.. widziałam już komplety sutaszowe za 1000zł no ale przecież nie wszystkich na to stać. jesli ciebie ceny satysfakcjonują to nie masz sie co przejmowac.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też już spotkałam się z podobnym zarzutem jak Ty. Moja odpowiedz też była podobna. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie z powodu bardzo wysokich cen nie skusiłam się do tej pory na sutaszową biżu, a bardzo mi się ona podoba.. jak będzie okazja to sobie zamówie-logiczne- gdzie jest ładnie i tanio.

    OdpowiedzUsuń
  4. Biżuteria biała jest śliczna. Co do cen, to ja wychodzę z założenia że lepiej sprzedać taniej, niż miałaby leżeć w domu i zbierać kurz. byle tylko nie dokładać. Uważam, że ceny masz przystępne.

    OdpowiedzUsuń
  5. Całkowicie zgadzam się z Anią :) Niektórzy używają srebrnych półfabrykatów, drogich minerałów i jeszcze czytałam na wizażu, że dziewczyny naliczają sobie godziny, 1 godzina - ok. 10 zł, summarum wychodzi im takie ceny, a i jeszcze ta marża! :) Twoja biżuteria jest boska!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. wlasciwie zgadzam sie z autorka emaila. Takie ceny?? no prosze przeciez jednen naszyjnik nie zajmuje Ci polgodzinki tylko czasem pare godzin wiec jak moze byc cena ponizej 100zł gdy to jest projekt autorski-czyli sama wymyślasz wzór?! jak najbardziej to jest psucie rynku tak samo myślę gdy widzę takie ceny na allegro... za sutasz? no kurde jesli chociaz troche sie starasz to wkladasz w to duzo czasu i wysilku wiec cena musi byc odpowiednia. poza tym za 25 lub 30 zl to mozna sobie w galerii handlowej kupic jakas zwykla metalowa blyskotke - wiec sama sie zapytaj siebie czy Twoja pasja, Twoj recznie wykonywany sutasz jest tyle samo wart co fabrycznie powielany, bezduszny(wykonywany przez maszynę) metalowy naszyjnik???
    Twoje ceny to bezczelnie mowiac makabra - niedosc ze Tobie sie nie oplaca siedziec tyle czasu nad sutaszem, to klientka nie zdaje sobie sprawy ile sie nameczylas i dokladnie tak jak napisala Sol - psujesz rynek tym ktorzy robia sutasz z pasją, myslą nad wzorami cale dnie i projektują a potem wykonują swoje unikalne egzemplarze, które kosztują o wiele więcej... Tak Twoje ceny są konkurencyjne ale to Ty na tym tracisz i to Ty nie zdajesz sobie sprawy ile warte są Twoje prace, nie doceniasz....

    OdpowiedzUsuń
  7. Kasiu kochana jak bym słyszała panią która prowadzi różne warsztaty w Oświęcimiu,dokładnie takie same słowa wypowiadała w tamtym roku na jednym z kiermaszy rękodzielniczych do dziewczyny która miała stoiska obok mnie i sprzedawała właśnie sutaszową i filcową biżuterię,tylko że ta dziewczyna sporo sprzedała a ta pani miała ceny rzędu 130 zł za parę kolczyków więc jak możesz się domyślić ludzie tylko oglądali i szli dalej,ja też uważam ,że lepiej sprzedać taniej i sprzedać a nie żeby w domu leżało bezsensownie,ja się cieszę jak mi się zwróci za materiały i mam na zakup nowych,bo przecież robię to co kocham i mogę się ciągle dzięki temu rozwijać,a żeby zarobić na żywot codzienny to biegam pięć dni w tygodniu do pracy na etat,pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję, za wszystkie opinie Wszystkim osobom :),
    jeżeli chodzi o to, że jestem jednak "tania", rzecz w tym, że chociaż nie "żyję" z tej pracy, to żeby kupić materiał, muszę coś sprzedać, jeżeli rzeczy będą się u mnie kurzyły na półkach, to nie zrobię nic, dlatego cenę kalkuluję tak by mieć sprzedaż, żeby zwróciły się koszty, starczyło na uzupełnienie materiałów i coś zostało dla mnie, prawdopodobnie podniosę troszkę ceny bieżących produktów bo wszystko drożeje, ale z pewnością, nie bedą to ceny wzięte z kosmosu, to moje prawo. Jeżeli komuś się to nie podoba to z kolei jego prawo, ale na to już nie mam wpływu.

    OdpowiedzUsuń
  9. Strasznie trudny temat poruszyłaś. I Ty i Sol macie swoje racje, trudno komukolwiek narzucać kalkulację cen w taki, czy inny sposób. Obie tworzycie w technice, w której głównym kosztem jest praca, czas poświęcony na stworzenie dzieła. Mnie nie dziwi, że na wizażu dziewczyny piszą o doliczaniu do kosztów materiału czasu pracy, no bo jak inaczej uczciwie wycenić taką biżu? Cena sutaszu, czy koralików to pikuś, przy tym ile czasu trzeba się nadziergać. Teraz kwestią jest tylko, jak szybko pracujesz (od wymyślenia projektu, po zawiązanie ostatniego supełka) i jak wyceniasz godzinę swojej pracy. Może 1 zł, może 100 zł. Wolny rynek, w biurach, czy gdziekolwiek, też są różne pensje za te same obowiązki. Moim zdaniem nie ma tu żadnych sztywnych reguł. Przepraszam, ale się rozpisałam, ale mnie też to zagadnienie dręczy. Kończąc jeszcze tylko napiszę, że po spędzeniu kilku, czy kilkunastu godzin nad czymś, wolę zrobić komuś prezent, niż sprzedać poniżej moich kalkulacji. Lepiej się tak czuję;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Zgadzam się całkowicie, że każda z nas ma swoje racje, nie zgadzam się jedynie z zarzutem że "psuję rynek". Rynek jest WOLNY. Na rynku można kupić np. buty zarówno za 80 zł jak i za 800. Czy to znaczy że wszyscy producenci taniego obuwia psują rynek uznanym markom? Poza tym staram się być realistką i jakkolwiek moje prace w sutaszu to tzw. rękodzieło artystyczne to czy człowiek, który dopiero co ukończył studia plastyczne sprzeda swoje prace po takich samych cenach jakie osiągają obrazy van Gogha? Może próbować, tylko czy takie próby mają sens, czy raczej są śmieszne? Ok, bo się nam tu forum dyskusyjne rozwinie, ja tam pozostaję póki co przy swoim stanowisku cenowym, aczkolwiek nie wykluczam zmian w przyszłości, jak już obrosnę w piórka ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jest SUTASZ i jest sutasz. Do SUTASZU zaliczam prace od A do Z autorskie ( żadne tam ,,inspiracje")ludzi z wykształceniem plastycznym i te faktycznie mają prawo być wyceniane wysoko, zresztą jak ktoś wejdzie na allegro to gołym okiem widać prace profesjonalistów i ceny są adekwatne do wyrobów choć czasami wydają mi się ciut zawyżone.
    Jest też sutasz - dziergany przez hobbystki, często dopiero uczące się tej sztuki - ja się do nich zaliczam. Czułabym się dziwnie żądając za moje kolczyki np 150 czy 200 zł, bo wiem ile mi jeszcze brakuje w tej technice. I tu nie chodzi o psucie rynku, tylko nie można przecież klienta traktować jak idioty i sprzedawać mu ,,bubli" w cenie wyrobów Dori Csengeri . Trzeba znaleźć złoty środek.

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam właśnie problem, jeśli chodzi o wycenę moich wyrobów. Nie sprzedaję w żadnych galeriach, na ogół szyję na zamówienia dla znajomych i nieznajomych, ale widzę, że kolczyki, które w galerii kosztują 200 zł, w moim środowisku musiałabym schować do szuflady albo nosić sama. Dlatego w głównej mierze poświęcam czas na mniejsze projekty, wynikające z zapotrzebowania. Nie używam też drogich kamieni, srebra z rzadka. Cieszę się, że są osoby, którym ludzie płacą po 1000 zł za naszyjnik. Właśnie tak jak mówisz - są to osoby prowadzące działalność, również szkoleniową i niejednokrotnie utrzymują się z tworzenia biżuterii. Trochę te pretensje przykre, bo to Twoja sprawa, na ile wyceniasz swoje (piękne zresztą) prace. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziękuję Wam jeszcze raz z opinie. spędziłam popołudnie na przeliczaniu wszystkiego tam i spowrotem. Uznałam, że troszkę wprawy już nabrałam i odrobinę mogę podnieść swoje ceny, ale na pewno nie będzie to drastyczny skok i z pewnością n ie podniosę cen tego co zostało zrobione dawniej, bieżące prace owszem. Ustaliłam sobie stawkę za godzinę ślęczenia, myślę, że niezbyt wygórowaną. Gdybym poszalała cenowo to tak, jak mówi KasiaN, prędko musiałabym kupić sobie szafę na magazynowanie moich tworków, a tak póki co, starcza mi pudełko po butach ;).

    OdpowiedzUsuń
  14. Kajjka, srebrzysty komplet jest rzeczywiście wyjątkowy!
    Co do poruszonego tematu. Prawda jak zwykle jest pośrodku. Wydaje mi się, że skoro są to Twoje prace, sama najlepiej wiesz i masz pełne prawo, decydować na ile je wyceniasz. Ja ze swojej strony ogromnie się cieszę, że stać mnie na coś Twojego (byłam pod podanym adresem i już coś zamówiłam :)). Dość często jednak z przykrością muszę zrezygnować. Życie jest jakie jest. Oczywiście, że bardzo bym chciała móc komuś zapłacić więcej niż nawet on sam chce, ale jednak po prostu nie stać mnie.
    Także serdecznie Ciebie pozdrawiam i dziękuję za Twój sklepik.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarze. Dają wiele radości i motywują do dalszych rękoczynów :)
Kajjka