wtorek, 7 czerwca 2011

Fioletowe

To było zamówienie na fioletowo. Już są u swojej nowej pani, a zdjęcia robiłam im jeszcze pożyczonym aparatem. Nie ma to jak własny sprzęt, pożyczonym nie za bardzo fotografie mi wyszły, ale trudno, nie mam już możliwości opstrykać tych błyskotek ponownie.

gronkowe, ze szklanych gniecionych perełek z dodatkiem innych szkiełek

duże, fioletowe, gniecione perły, kolczyki króciutkie, takie "przy uchu"

i wielkie pastylki z agatów pająków, z fasetowanym koralikiem pod kolor












I jeszcze broszka z sutaszu, też niebawem powędruje w świat, na razie czeka zarezerwowana, ponieważ do tego zamówienia muszę jeszcze dorobić jeden drobiazg.

Troszkę refleksji... Tak, tak największą pochwałą, dla takiego domowego dłubacza jak ja, jest jeżeli coś komuś spodoba się na tyle, że gotów jest zapłacić cenę tego, co zrobiłam. W sumie nie tak bardzo ważny jest ten "zarobek", z którym zwykle w najlepszym razie wychodzę  na "zero", ale satysfakcja, że moją pracę dostrzeżono i doceniono. Dziękuję zatem w tym miejscu, osobom, które obserwują moje poczynania, wspomagają uwagami i poradami i tym, którzy odwiedzają sklepik, czasem coś kupując, a czasem tylko oglądając.

Rękodzieło, w każdej postaci stało się moją pasją, z której mam nadzieję wykrzesać sposób na życie. Pomyśleć, że zaczynałam od banalnych kolczyków typu "drucik i koralik". Oczywiście wiem, że jeszcze długa droga przede mną, że wiele muszę się nauczyć, że wciąż się uczę. Jestem jednak niepoprawną optymistką i wierzę, że dam radę. Kiedy dzisiaj porównuję to, co robiłam kilka miesięcy temu (wtedy zaczynałam zabawę z biżuterią) i co robię dzisiaj, widzę że z pewnością zrobiłam krok do przodu, a przecież nie tylko biżuterię robię. W kolejce czeka decoupage, próbuję swoich sił z masą solną, troszkę szydełkuję, szyję. Pracownia rękodzieła z prawdziwego zdarzenia to moje marzenie. Może porywam się trochę z motyką na słońce, ale co tam. Dawno temu ludzie marzyli o lataniu i też wydawało się, że się z motyką na słońce zasadzają, a przecież dzisiaj latamy. Jestem dobrej myśli. Zrobiłam swoje pierwsze zawieszki ścienne z masy solnej. Pochwalę się nimi wkrótce.
Rozgadałam się, ale tak już mam, pisanie też jest jedną z moich pasji :).

5 komentarzy:

  1. Kasieńko-bardzo się z Tobą zgadzam.Zaczynamy od małego kroczku(w kazdej dziedzinie).Twoja biżuteria jest przepiękna.Pozdrawiam i zapraszam na candy:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Marzenia są po to by się spełniały!!!-wiem coś o tym:) Jak chyba każda Kaśka;)
    Więc życzę Ci, by się spełniły, byś realizowała siebie i swoje marzenia!!Pięknie tworzysz!!
    Pozdrawiam- Kaśka

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję Kasiom za słowa wsparcia :))), nie wiem czy wy też macie ten niepoprawny optymizm, ja go mam i w dodatku skłonność do postrzegania świata przez "różowe okulary"... i dobrze mi z tym :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Kajjka piękne marzenia poparte czynami muszą się spełnić, czego Ci z całego serca życzę!!!!
    Pisanie też pasją :), to pisz dużo, bo czytanie moją pasją ;D
    Moc serdeczności :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jomo dziękuję :), i pomyśleć, że jak zakładałam bloga to miał byś taki suchy konkretny i rzeczowy, żadnych dyrdymałów w rodzaju "z życia wzięte", królików, psów itp., wygląda na to, że się zadomowiłam w blogowej rzeczywistości :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarze. Dają wiele radości i motywują do dalszych rękoczynów :)
Kajjka