Jestem szczęśliwa, że Go pamiętam. Wychowywałam się w Krakowie, kiedy był metropolitą krakowskim. Byłam dzieckiem i nie interesowały mnie wtedy sprawy dorosłych, ani oni sami. Jednak siłą rzeczy jakieś strzępy ich rozmów czasem w ucho wpadły i pamiętam z tych strzępów, że już wtedy, zanim komukolwiek przez myśl przeszło, że mógłby zostać Papieżem, był postrzegany jako osoba niezwykła i nieprzeciętna. Pamiętam pierwszą pielgrzymkę i Mszę Św. na krakowskich Błoniach, pamiętam Jego wizytę w Mogile, bo do tej parafii należeliśmy. A moje najpiękniejsze wspomnienie jest spod okna kurii krakowskiej, gdzie późnym wieczorem, nocą już właściwie, wrzeszczeliśmy i śpiewaliśmy ile pary w płucach, w sposób oczywisty zakłócając ciszę nocną, a On co chwilę wychodził do okna i usiłował nas "wygonić" do domów mówiąc: "Idźcie już spać, no idźcie, Papież, też chciałby się trochę przespać". Dziś wiemy, że nie pozwalaliśmy zasnąć Błogosławionemu :). To najpiękniejsze moje wspomnienie z tamtych dni i nie oddam go nawet, jeśli znajdzie się ktoś, kto mnie za to zechce poczęstować "moherem".
Oczywiście fotografie nie są mojego autorstwa, zostały wyszperane w sieci i autorów nie znam.
Piękne wspomnienia, ja też mam troszkę, aczkolwiek mniej, bo nie z tego pokolenia jestem:) Ale teraz będzie mi bardzo miło, bo prawie codziennie mijam kurię i będę myśleć, że tutaj właśnie, w tym oknie stał błogosławiony :) Dobrze mieć tam kogoś w niebie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i nie sądzę, by ktoś śmiał nazwać Cię moherem ;)
Kajjka zazdroszczę Ci-zazdroszczę,że miałaś możliwość zobaczenia Go.
OdpowiedzUsuńJa w roku 1999 kiedy Papież był w Ełku-czekałam we Wrocławiu na termin operacji mojego Aniołka-zmarł w lipcu...
Kiedy wcześniej był we Wrocławiu-ja mieszkałam jeszcze w Ełku...nie było mi dane Go zobaczyć:(
Kozico, Twój Aniołek już nie jest tam sam, ma opiekuna, choć wiem, że z taką stratą nawet po wielu latach trudno się pogodzić...
OdpowiedzUsuń