sobota, 30 sierpnia 2014

Dhanya

A takie prościaki tym razem.
Ciągle planuję porwać się na coś większego, ale chyba w prostych, nie nazbyt wymyślnych wzorach, czuję się najlepiej. Przedstawiam parkę pod nazwą Dhanya, oto one:




Znów mój ulubiony popiel, dzisiaj z liliową nutką :)

środa, 27 sierpnia 2014

Z innej... dzieży...

Zrobiłam sobie chlebek...
Taki prawdziwy, na zakwasie, nie żadne tam suszone drożdże i tym podobne nowoczesno-chemiczne cudeńka. Uczciwie muszę przyznać, że jest moje trzecie podejście do pieczenia chleba i że dwa poprzednie nie nadawały się do pokazania światu. Całe szczęście, że zjeść się dawały... Moje obecne "dzieło" prezentuje się tak:


Pewnie niczego odkrywczego nie powiem, mówiąc że pieczenie chleba uczy cierpliwości. W sumie zrobienie chlebka jest naprawdę bardzo, ale to bardzo proste i absolutnie nie jest to jakaś ciężka fizycznie praca. Chleb jednak bezwzględnie potrzebuje czasu. Nie wolno go poganiać. Musi swoje odstać zaczyn, musi ciasto i tak dalej. Nie mniej efekt końcowy wart jest czekania, co zgodnie potwierdziła moja rodzinka.

Zakwas na kolejne pieczenie chlebka czeka w lodówce ;)  

czwartek, 21 sierpnia 2014

Ayati

Lubię połączenie koloru popielatego chyba z każdym innym kolorem. Tym razem popiel w mixie z czerwienią... Ten wzorek nazwałam Ayati...



Kaboszony są dosyć duże i całe kolczyki wyszły w efekcie nie maleńkie.
Być może zrobię do nich także zawieszkę, zobaczymy :)

piątek, 15 sierpnia 2014

Manjari

Zmieniamy kolorystykę na róże... Ta para solo, bez zawieszki, bo na nią brakło fire polishów ;).
Jednak same kolczyki są dosyć duże, więc spokojnie same, bez dodatkowych elementów mogą stanowić akcent ozdobno-kolorystyczny.




To jeszcze  nie wszystko co trzymam w zanadrzu. Kolejne po niedzieli ;)

wtorek, 12 sierpnia 2014

Nisha

Nie da się ukryć, że ostatnimi czasy mocno zaniedbałam moje sutaszki. Cóż, wciągnęło mnie pisanie, nawiasem mówiąc też całkiem fajne hobby...
Ale oto nastał letni czas, czas urlopowo wyjazdowy i mnie także się wyjechało. Na wyjeździe przenośni sprzęt z klawiaturą (miało być pisanie) permanentnie odmówił współpracy, więc cóż mi pozostało, ano stary dobry sutasz. I tym sposobem wystrugałam materiału na kilka kolejnych wpisów, bo przecież paluszki trzeba było czymś zająć. Dziś pokażę prezent urodzinowo-imieninowy:


Mini komplet w zimnych błękitach, na który składają się niewielkie kolczyki i zawieszka.



Przy panujących upałach, powiało odrobinę chłodem ;)
Cieplejsze barwy czekają na swoją kolej i pojawią się wkrótce...