poniedziałek, 22 października 2012

W krainie lodu i ognia

Dawno temu zrobiłam na użytek własny ten naszyjnik, o tu KLIK. Chociaż to było moje pierwsze podejście do naszyjnikowania, pełne błędów i nierówności, to jednak ogromnie spodobał mojej koleżance i obiecałam jej, że zrobię dla niej podobny, w tonacji niebieskiej. Owo "zrobię" przewidziane rzecz jasna na bliżej nieokreśloną przyszłość doczekało się wreszcie realizacji i tak powstała Lodowa Orchidea.


A poniżej wulkaniczne kolczyki z kuleczkami lawy, tzn. będą to kolczyki z kuleczkami lawy, kiedy tylko się doczekają, kolejnego "zrobię". Na razie przymiarka do nich:


Tak to już ze mną jest, że pomysłów mam całą kupę, tylko z ich realizacją bywają problemy. bo to albo brak jakiegoś elementu albo czasu. Kolejny wyjazd jutro, wymuszony, smutną, acz nieuchronną przyczyną. Za jakąś kolejną pracą wezmę się pewnie dopiero po święcie. 


sobota, 13 października 2012

W czekiwaniu

Nici do sutaszu mi się wyszyły i potrzeba było zamówić nowe. A tu w sklepiku ulubionym ni ma. Zaryzykowałam inne i czekam aż przyjdą. Tymczasem oczekując na przesyłkę, żeby się nie nudzić plotę sobie o tak...


Jeden okrągły (przynajmniej teoretycznie), na pędzelki i drugi prawie owalny na świstkowy bałagan koło komputera. Pierwotnie przeznaczone do utylizacji, ale ostatecznie żal mi się ich zrobiło, bo co one winne, że ja mało wiem o pleceniu koszyczków. Ostatecznie otrzymały nowe ubranka i wyglądają tak...


A jak z tamtymi skończyłam, postanowiłam zrobić sobie... miseczkę. Skoro moje koszyki wychodzą niemiłosiernie krzywe uznałam, że zrobię coś co krzywe ma być z założenia. I oczywiście jest, chociaż niekoniecznie tam gdzie krzywe być miało :D.


i wszystkie moje koślawce razem jeszcze...


Chwilowo chyba się wyżyłam plecionkarsko i idę pracować nad Panią Wiosną, którą musiałam zacząć od nowa. Okazało się bowiem, jak już wyszyłam prawie 1/3 wzoru, że sobie źle rozliczyłam kanwę i wszedł mi haft poza materiał. Teraz narysowałam sobie siatkę na materiale i mam nadzieję, że więcej takich wpadek nie zaliczę :)



poniedziałek, 8 października 2012

Miłe wyróżnienie

Otrzymałam je od Jadzi jakiś czas temu. Miałam się pochwalić, ale w między czasie trochę się wydarzyło i umknęło mi to. Jadzia prowadzi bloga "Szaleństwa Jadzi", warto do niej zajrzeć bo tworzy piękne rzeczy.




Serdeczne dziękuję, bo to miłe i mobilizujące, kiedy ktoś pozytywnie ocenia moją pracę. Co do dalszych wyróżnień... lista wyróżnionych... po prawej stronie, odwiedzajcie, zachwyty, ochy i achy gwarantowane :)

piątek, 5 października 2012

Harumi

Harumi to komplet, nad którym pracowałam w ostatnich dniach. Wykonałam go na indywidualne zamówienie. Ma być prezentem dla przyjaciółki. W komplecie są bransoletka, kolczyki i wisiorek, a prezentuje się tak...

Bransoletka:



Kolczyki:

Wisiorek:

Kamyczki w komplecie to kwarc wiśniowy, wedle życzenia zamawiającej Pani, kolorystyka także wg życzenia. Wstępnie bardzo się podobał. Mam nadzieję, że będzie się także podobał Pani, która go dostanie w prezencie :).

Nici mi się skończyły w tracie pracy, a okazało się, że te, które kupiłam jako zapas, są cieńsze i bardzo źle się nimi szyje sutasz, przynajmniej mnie. Cóż, na zakupy czas...


środa, 3 października 2012

Aluette, rozstania i inne wieści

Witajcie po krótkiej przerwie w moim blogowaniu. Oczywiście na początek kolczyki obiecane w poprzednim wpisie. Otrzymały nazwę Aluette, to tak.


Jak widać pracuję nad swoim haftem koralikowym. Wszelkie niekonsekwencje kolorystyczne w nich są zamierzone. Tak to sobie wymyśliłam, podobne i niepodobne do siebie bliźniaki. Kształt ten sam, ale kolorki asymetrycznie. 

Wycieczka do Krakwa, a właściwie pod Kraków, już dawno stała się historią. Od ostatniego wpisu upłynęło trochę czasu. Musiałam się przejść krótką kuracją alergiczną, jakaś trucizna mnie dopadła i spuchłam na tej wycieczce jak balon. Potem trzeba przyszła trauma "przecięcia pępowiny". Wyprawiłam bowiem moje dziecię (dałby mi za to "dziecię") po nauki, na drugi koniec Polski i jakoś tak pusto się w domu zrobiło i ciszej trochę jakby, ech... A na smutki wiadomo, najlepiej sobie znaleźć twórcze zajęcie i wpaść w wir pracy. Zatem, po pierwsze, uczę się...



...rurki kręcić i nawet nieźle mi to już idzie. Na zdjęciu moja "praca" domowa. Niedokończona, jakiś ładny brzeżek by się przydało wypleść, a tego na razie nie umiem. Spotkanie instruktażowe w tym tygodniu odwołane, więc czekam do następnej środy :).

Poza tym wymyśliłam sobie poduszkę i siedząc i puchnąc przez tydzień w Krakowie zaczęłam ją robić. 

  
Jakoś tak zielenie na zdjęciu wyszły wyjątkowo zimowe, ale w rzeczywistości Pani Wiosna jest zdecydowanie bardziej wiosenna. Sama jestem ciekawa, czy do prawdziwej wiosny uda mi się ją skończyć.

Dzieją się też u mnie i inne drobiazgi, trafiło mi się zamówienie na mały komplecik sutaszowej biżuterii i właśnie go wykańczam, ale o tym kiedy indziej. Pozdrawiam wszystkich przechodniów i stałych Gości :).