poniedziałek, 10 września 2012

Wyróżnienia i warszsztaty

 Ostatnio otrzymałam wyróżnienie Blog Award, od dwóch miłych osób, w niedługim od siebie odstępie czasu. Bardzo dziękuję obu dziewczynom za ten miły gest. Wyróżniły mnie:  Ewa i manerukiPowody dla których sama nie kontynuuję łańcuszka wyłuszczałam już wcześniej, ale powtórzę jeszcze, bo nie chcialbym by ktoś się poczuł zignorowany czy nie doceniony. Na mojej liście ulubionych blogów jest w tej chwili dokładnie 262 pozycje. Może trudno w to uwierzyć, ale ja do wszystkich, aktywnych blogowo, osób z tej listy zaglądam. Nie należę do osób z największą ilością komentarzy, wiem o tym, ale z wielką przyjemnością zachodzę i podpatruję, co się u Was dzieje. Każdy z tych blogów jest tego wart, gdyby było inaczej nie byłoby go na mojej liście :), a ja nie potrafię ograniczyć swojego zachwytu do 5 czy 10, dlatego gorąco dziękuję dziewczynom, a jeśli kto ciekaw moich wyróżnień, zapraszam do listy na pasku bocznym tego bloga. Uprzedzam, materiału tam na wiele godzin oglądania i zachwytów, wskazane zrobienie sobie kawy i rezerwacja wolnego wieczoru :).

I jeszcze wieści lokalne. Powolutku ale jednak, coś w kwestii rękodzieła zaczyna się u nas dziać. Oto program warsztatów twórczych rozpisanych na cały rok szkolny dla dzieci z naszego miasta. Zapraszamy wszystkich chętnych.

Moim skromnym zdaniem to dobry kierunek. Ze szkół ochoczo usunięto stare dobre "zpt" z ogromną uważam szkodą dla młodych ludzi. 

I tak jeszcze na marginesie... w sobotę był u nas jarmark kultury kresowej. Byłam na rynku, gdzie można było podziwiać, tudzież nabyć piękne rękodzieło wszelkiej maści. Trafiłam tam na pana, który oprócz pięknych obrazków i rzeźb robi również biżuterię z sutaszu. Tak, tak właśnie pana, nie panią, jak to częściej bywa :). Zainteresowały mnie ceny, ponieważ kilkakrotnie spotkałam się z zarzutem, że "psuję rynek" swoimi niewygórowanymi cenami. Jestem tylko amatorką, nie zawodową artystką. Pan, z którym rozmawiałam zajmuje się rękodziełem i sztuką zawodowo. Co udało mi się ustalić? Otóż racja jest po mojej stronie. Ceny na rzeczonym stoisku były zbliżone do moich, a w krótkiej rozmowie doszliśmy oboje do konkluzji, że to nie my psujemy rynek, lecz niektórzy mają po prostu przerost ambicji nad formą :), a moje ceny są zupełnie w porządku.
Wyjeżdżam na tydzień do głuszy, bez internetu. Tak, tak są jeszcze jak się okazuje, takie miejsca na świecie :). Mam do pokazania nowo poczynione kolczyki, ale muszą poczekać na mój powrót. Do zobaczenia, albo raczej do poczytania, za tydzień zatem :). 


sobota, 1 września 2012

Ishya i Samali

Moja bransoletka z poprzedniego wpisu dostała do towarzystwa dwie pary kolczyków. Mają tę samą kolorystykę i mogą być do niej kompletem, obie pary albo jedna, jak tam komu pasuje. Obie pary podobnie jak Parwati dostały hinduskie imiona. Samali powstały jako pierwsze:


Pierszy raz odważyłam się zrobić większe kolczyki składające się z dwóch części. Podobają mi się i myślę, że popełnię takich więcej.

Drugie nie są aż tak długie, też składają się z dwu elementów, ale inaczej połączonych. Rozważałam doczepienie im jeszcze jakichś frędzlo-ogonów na dole, ale w końcu uznałam, że co za dużo to nie zdrowo i ostatecznie para o nazwie Ishya wygląda tak:


A na koniec jeszcze cała moja indyjska "kolekcja" w komplecie:


Wydaje mi się, że powoli staję się gotowa na zrobienie czegoś większego niż koczyki czy wisiorek. Może już niedługo powalczę z jakąś nieco bardziej skomplikowaną kolią. Zapewne nie będzie to jutro, ani pojutrze, ale zima jest długa i pewnie do wiosny coś mi się uda zrobić :).