poniedziałek, 30 stycznia 2012

Walentynkowe?

Wpadł mi w ręce drut pamięciowy i podrutowałam sobie troszeczkę. W końcu samym sutaszem, bez względu na to jak fantastyczny jest do pracy, żyć się nie da. Czasem trzeba coś popełnić dla odmiany ;).






A ostatnia już bez walentynkowych akcentów,

ale została mi jeszcze jedna zawieszka z napisem, to pewnie jeszcze jedną bransoletkę machnę do kompletu.

środa, 25 stycznia 2012

Zapętelkowane

Jedne z tych niewielu z których naprawdę jestem zadowolona. Z ceramicznymi koralikami, które trafiły do mnie z jakąś partią uzupełnień jak gratisy. Capnęła je córka na prezent urodzinowy dla koleżanki i tylko fotka mi po nich została :).


I jeszcze jedne zakrętasy, tym razem popielate.
W sumie największą ozdobę wszystkich zakręconych kolczyków stanowią drobne koraliki, które ślicznie się mienią i migoczą w świetle. Niestety, nie potrafię, w żaden sposób uchwycić tego efektu na zdjęciu, o ile to w ogóle możliwe.

czwartek, 19 stycznia 2012

Buteleczki

Po napoju dość pospolitym zostały w domu buteleczki z gatunku "niewymienne". Zagospodarowałam je jako dekorację półeczki w kuchni. Wdzianka im zaimprowizowałam, mniej lub bardziej udolnie, w ramach kolejnych moich dekupażowych wprawek.

Buteleczki są dwie, tylko solowe zdjęcia brązowej niestety się nie udały. Na swoje ubranko czeka jeszcze butelka o trochę innym kształcie, kiedyś się pewnie doczeka :).

czwartek, 12 stycznia 2012

Czekolada

Moje, już wykończone, kolejne spiralki i broszeczka w kolorze czekolady. Kolczyki też się w tę gamę kolorów wpasują będzie więc czekoladowy wpis :)


Kosztowała mnie trochę pokłutych palców, ale z efektu końcowego jestem zadowolona.

I kolczyki czekoladowe i morskie dla urozmaicenia palety barw.


Jak mnie kiedyś znów zakręci to zrobię jeszcze inne kolory, w głowie mam  wersję popielatą, różową ognistą.

poniedziałek, 9 stycznia 2012

Żniwo

Ubiegły tydzień był u mnie obfity w dłubanki. W sumie zrobiłam w sumie 4 pary kolczyków, jedną broszkę od a do z i jedną w 3/4. W przypadku kolczyków wpadłam w trans. Te powstały jako pierwsze:


postanowiłam jakoś zagospodarować jaspisowe kuleczki, które mam już od lata. Wzorek jest bardzo prosty ale tak mi się spodobał, że powstały wg niego jeszcze trzy wersje kolorystyczne, a co najmniej dwie mam jeszcze w planie. Pozostałe trzy są już skończone ale dzisiaj pokażę tylko te, które zgłaszam do wyzwania " Moja dusza" w Kreatywnym Kufrze, ponieważ uznałam, że najlepiej określają co mi w duszy gra. Jeśli chodzi o formę, to delikatnie zakręcona, aczkolwiek nie do końca :). No i kolor słoneczny, a ja mam optymistycznie słoneczne usposobienie, czasem aż za bardzo :). Oto i moje zakręcone słoneczka:


I na koniec broszeczka, ta skończona, bo drugiej jeszcze to i owo brakuje, więc musi poczekać na swoje pięć minut.


Jak zaczynałam, to trochę inaczej ją sobie wyobrażałam, ale wyszło takie cóś i już ;)

czwartek, 5 stycznia 2012

Email

 Zajrzałam przed chwilą w pocztę i znalazłam tam wiadomość, która mnie zdziwiła. Wiadomość brzmi tak:

"Witaj,
trafiłam na Twoje prace przypadkiem i serce mi się ścisnęło na widok cen. Rozumiem, że czasem sprzedaje się niemal po kosztach, ale takie prace za takie grosze? W ten sposób nie tylko sobie robisz krzywdę, ale przy okazji psujesz rynek. Sama jestem beaderką i wiem, że niełatwo sprzedać prace w tej technice w Polsce, no ale bez przesady :/

Sol"

Odpisałam to:
"Droga Sol
Bardzo dziękuję za słowa uznania wobec moich prac. Gdybym chciała sprzedawać moje prace licząc jedynie koszt użytego materiału ceny musiałabym mieć co najmniej 3-krotnie niższe. Doskonale wiem jakie są ceny tego rodzaju przedmiotów w galeriach artystycznych. Na ich cenę tam wpływa przede wszystkim marża jaką narzucają galerie, a jak zapewne wiesz mała to ona nie jest. Poza tym wiele z nich wykonywanych jest przez osoby prowadzące działalność gospodarczą, co też powiększa koszt finalnego produktu. Wykonują też często osoby z wykształceniem i tytułami artystów plastyków i z użyciem szlachetnych kamieni i metali, co również musi mieć wpływ na cenę. Żaden z tych przypadków mnie nie dotyczy. Sprzedając poprzez sklepik na stronie otwarte.24.pl nie ponoszę żadnych kosztów związanych z wystawieniem czegokolwiek na sprzedaż, nie muszę więc narzucać żadnej marży, nie prowadzę działalności gospodarczej, więc jej koszty mnie nie dotyczą, używa ogólnie dostępnych materiałów, najczęściej jest to szkło, czasem minerały, nie jestem artystą plastykiem tylko samoukiem i pasjonatką rękodzieła. Nie ponoszę też żadnych kosztów na reklamę. Moje ceny kalkuluję, licząc koszt tych materiałów oraz czas jaki poświęcam na wykonanie pracy. Nie sądzę bym komukolwiek psuła rynek. Nie jestem stratna na tym co robię, a co za tym idzie uważam, że moje ceny są odpowiednie do moich prac.
Pozdrawiam serdecznie,
Katarzyna Łupina"

Powiem tak, trochę mnie zaskoczył ten zarzut o to, że komuś robię krecią robotę słabo się ceniąc. Same też zajmujecie się rękodziełem, czasem sprzedajecie swoje wyroby, dlatego jeśli znajdziecie chwilkę wolnego czasu, proszę zerknijcie do mojego SKLEPIKU , do działu "biżuteria artystyczna" i wypowiedzcie się, czy naprawdę moje ceny są tak żenujące?  Od osoby, która prowadzi realną działalność gospodarczą usłyszałam, że moje ceny są dobre, bo konkurencyjne. Może jednak niesłusznie się obruszam o tę uwagę i faktycznie psuję Wam rynek? Jak to właściwie jest?

  A na koniec, żeby tak frustracyjnie nie było, pokażę co wydłubałam już w nowym roku:

...kolczyki...

...i pierścionek.

Chyba mogą być kompletem, chociaż nie robiłam tego jako komplet. Nazywają się Bianka ze względy na kolor. Pomyślam, przy ich robieniu, że przydałby się zaopatrzyć w jakiś impregnat do sutaszu. Cóż pomyślę o tym i wrzucę sobie w koszty ;)

wtorek, 3 stycznia 2012

Zaległości...

...jeszcze przedświąteczne, a wśród nich dwa naszyjniczki. Naszyjniki są "powtórką z rozrywki". Podobne zawieszki już kiedyś robiłam, znów się spodobały i powstały ich kolejne wersje. Bowiem żadna, choć są podobne do tych przeszłych, nie jest identyczna ze swoim pierwowzorem.


Jest jeszcze bransoletka z koralowymi kamykami, też kiedyś podobną już zrobiłam. W tej jednak jest więcej koralowych koralików. Przyznaję, że potwornie długo się z nią dłubałam, chociaż z racji tego, że to druga taka to powinnam mieć wprawę, ale koniec roku miałam wybitnie nietwórczy i to chyba dlatego mi tak opornie szła praca nad nią.


...za to siłą rozpędu powstały jeszcze czerwone kolczyki z dyndadełkiem, które najbardziej mi się w nich podoba :)